Morskie potwory
Opowieści o budzących grozę morskich potworach krążyły wśród marynarzy od wieków. Potwory te stanowiące zagrożenie dla ludzi i statków były postrachem wielu pokoleń żeglarzy, a przekazy o ich istnieniu pojawiały się już w mitologii i Biblii. Czy legendy te są prawdziwe, czy morskie potwory naprawdę istniały? A może istnieją po dziś dzień? Odpowiedz na to pytanie, pozostaje bez odzewu. Bowiem podobnie jak ze zjawiskami paranormalnymi, tak i w każdej legendzie jest cząstka prawdy i wiele wątpliwości, na które nie ma racjonalnego wyjaśnienia. Przyjrzyjmy się więc mrożącym krew w żyłach, nawet najdzielniejszych żeglarzy, potworom z morskich głębin.
Lewiatan
Przekazy dotyczące Lewiatana pojawiają się już w Starym Testamencie. Trudno jednoznacznie stwierdzić czym był. Niektórzy przedstawiali go jako smoka, węża, wieloryba czy też krokodyla. Pewne jest to, że był monstrualnych rozmiarów, ział ogniem, a jego ciało pokryte było łuskami. Koniec jego życia opisywany jest w dwojaki sposób. Według pierwszego przekazu Lewiatan za swoje okrucieństwo wobec żeglarzy został zabity przez Boga, który roztrzaskał mu czaszkę. W innej wersji Lewiatan został uwięziony na dnie oceanu, a kres jego życia nastąpi podczas sądu ostatecznego. Zostanie on złożony w ofierze, a z jego skóry będzie zrobiony namiot, w którym odbędzie się uczta z jego mięsa.
Nordyckim odpowiednikiem Lewiatana jest Jormungand. Jest to gigantyczny wąż, który spoczywa na dnie oceanów. Jego rozmiary są tak wielkie, że całym swoim ciałem oplata on ziemię.
Kraken
Potworem morskim znanym z mitologii jest Kraken. Po raz pierwszy został on opisany przez rzymskiego kronikarza Pliniusza Starszego. Wyglądem Kraken przypominał olbrzymią kałamarnicę, tak wielką, że bez trudu potrafił wciągnąć pod wodę i zatopić cały statek. Według przekazów podobno Kraken często mylony był przez żeglarzy z wyspą. Po przycumowaniu statku i wyjściu na ląd potwór ożywał i wciągał marynarzy wraz ze statkiem w morskie głębiny. Podobno potwór przesypiał 100 lat, po czym budząc się, był posłuszny osobie, którą zobaczył jako pierwszą. Przez kolejny wiek podczas swojej aktywności bez skrupułów zatapiał wszystkie napotkane pływające obiekty, po czym zasypiał na kolejne 100 lat.
W otchłaniach morskich naukowcy natrafili na kałamarnice kolosalne, osiągające wagę 750 kg i długość 14 metrów. Kałamarnice te żyją na głębokości 3000 metrów i pozostają nadal gatunkiem słabo znanym. Czy zatem legenda o Krakenie jest jedynie fantastyczną opowieścią? Czy też jest opowieścią zawierającą wiele prawdopodobnych, a może prawdziwych zjawisk?
Scylla i Charybda
Scylla i Charybda to również potwory morskie znane z mitologii. Występowały w cieśninie Messyńskiej. Scylla przedstawiana była jako połączenie sześciu ciał psów, których paszcze wyłaniały się z jaskini i pożerały przepływające obok niej statki wraz z załogą. Inne przekazy podają, że posiadała ona sześć głów psich, ludzkich lub smoczych wystających z pachwin.
Każda głowa wyposażona była w trzy rzędy kłów i przylegały do niej po 2 łapy zakończone szponami. Charybda z kolei przypominała swym wyglądem ogromny morski wir wyposażony w paszczę. Taką postać przybrała dzięki Zeusowi, który ukarał ją za chciwość i żarłoczność. Charybda wchłaniała morskie tonie wraz ze statkami i marynarzami, a następnie je wydalała.
Latający Holender
Legenda o Latającym Holendrze — statku kapitana Hendrika van der Deckena rozpoczyna się podczas rejsu z Amsterdamu do Dżakarty. Kapitan był doświadczonym żeglarzem, który miał wiele szczęścia i zawsze wychodził obronną ręką z wszelkich trudnych sytuacji. Przekonany o swej nieomylności stał się arogancki i źle traktował swoją załogę. Podczas rejsu, w okolicy Przylądka Dobrej Nadziei, zaskoczył go sztorm. Kapitan, przeklinając na swoją załogę, odgrażał się Bogu, że i tak dopłynie do celu swej podróży niezależnie od wszystkiego. Gdy statek miał już iść na dno, na pokładzie pojawił się Anioł, który chciał uratować marynarzy. Kapitan pełen gniewu i wściekłości wypalił do niego z broni. Wówczas statek wraz z załogą został przeklęty na wieki. Latający Holender żegluje po oceanach, będąc zwiastunem nieszczęścia i śmierci dla wszystkich, którzy go zobaczą.
Tyle o legendzie. Znane są jednak co najmniej 2 przypadki statków zaginionych błąkających się po niezmierzonych oceanicznych wodach. Jednym z nich jest Marlborough, który w 1890 roku wypłynął w rejs z Nowej Zelandii do Anglii. Statek zaginął wraz z załogą i nie potrafiono ustalić miejsca jego położenia. Dopiero w 1913 roku został przypadkowo odnaleziony. Jednakże na jego pokładzie były jedynie szczury i 22 szkielety. Nigdy nie odkryto, co tak naprawdę stało się ze statkiem i załogą. Innym statkiem widmem jest duński żaglowiec Kobenhavn. W 1928 roku statek wypłynął w rejs z Buenos Aires do Australii. Jednakże nigdy nie dotarł do portu przeznaczenia. Nigdy nie został odnaleziony, ale podobno widywano go płynącego po oceanach w pełnym ożaglowaniu.
Potwory z Morza Bałtyckiego
W XIV wieku z Morza Bałtyckiego został podobno wyłowiony potwór – biskup morski. Według przekazów został on zabrany do króla, który zgodnie z życzeniem potwora wypuścił go z powrotem do morza. Według innej wersji schwytany potwór w 1531 roku pozostawał w niewoli, odmawiając jedzenia i picia, w wyniku czego po 3 dniach zmarł. Spekuluje się, że ów potwór był w rzeczywistości rybą spodustną zwaną rybą-gitarą lub rybą- biskupem, która osiąga rozmiary dochodzące do 2 metrów długości, a od spodu posiada twarz przypominającą twarz ludzką.
Innym potworem zamieszkującym Bałtyk był podobno gigantyczny ślimak o wadze 250 kilogramów. Posiadał on pokaźne rogi, a na grzbiecie monstrualną skorupę. Wyposażony był w 4 łapy, dzięki którym pływał, a jego pysk przypominał kota. Wychodził na ląd, aby żywić się roślinami. Brzmi nieprawdopodobnie? Niekoniecznie. Dzięki badaniom przeprowadzonym w 2012 roku przez kryptozoologów okazało się, że występowanie takiego stworzenia w Bałtyku było bardzo prawdopodobne. Był to ślimak nagoskrzelny. Jednakże brak jest jakichkolwiek dowodów, które potwierdzałyby tę tezę.
Kolejnym morskim potworem z głębin jest Saltie. Po raz pierwszy stwór ten został zaobserwowany w 1909 roku w okolicach Sztokholmu. Wyglądem przypominał on olbrzymiego 12-metrowego węża. Potwór ten został również dostrzeżony w 1913 roku niedaleko Vaxholm. Nastąpiło tam zderzenie motorówki z nieznanym obiektem, który przez świadków opisany został jako stwór wyposażony w garby na grzbiecie i głowę przypominającą hipopotama. Kolejne spotkanie z tajemniczym potworem nastąpiło w 1920 roku, gdy rybak zaobserwował dwa stwory przypominające węże o długości około 3 metrów płynące z wystawionymi nad wodą głowami. Niestety był to ostatni przypadek spotkania tegoż morskiego stwora.
Syreny
Najbardziej znane i rozpoznawalne morskie potwory to Syreny. Syreny opisane przez Homera w Odysei to pół kobiety – pół ryby niezwykle piękne, o zniewalającym głosie, ale również bardzo niebezpieczne, przebiegłe i śmiertelnie zabójcze. Wabiły one żeglarzy swym urzekającym śpiewem. Marynarze, ulegając ich urokowi, wydawali na siebie w ten sposób wyrok śmierci. Odyseusz, chcąc usłyszeć ich zniewalający śpiew i przeżyć, nakazał przywiązać się do masztu statku, a swoim towarzyszom zatkać uszy woskiem. Tylko dzięki temu zabiegowi zachował swoje życie.